Uber ma długą i tragiczną historię wykorzystywania seksualnego i był to jeden z powodów, dla których współzałożyciel Travis Kalanick musiał zrezygnować ze stanowiska dyrektora generalnego firmy. Ale ujawniono znacznie bardziej szokujący i denerwujący aspekt osobowości Ubera. Jak wynika z niedawno ujawnionych dokumentów sądowych z Kalifornii, firma zajmująca się taksówkami twierdzi, że kobiety, które padły ofiarą napaści seksualnej przez kierowców Ubera, muszą rozstrzygnąć sprawę do arbitrażu z warunek nieujawniania.
Te zapisy - należące do pozwu zbiorowego przeciwko Uberowi, w którym powołuje się na brak środków bezpieczeństwa dla kobiet - ujawniły, że Uber argumentował w sądzie, że Regulamin nie zezwala motocyklistom na pozywanie firmy w przypadkach wykorzystywania seksualnego. Tak powiedzieli adwokaci reprezentujący firmę pasażerowie są zobowiązani do załatwiania przypadków nadużyć na zewnątrz Sąd. Często towarzyszy temu klauzula poufności, która zapobiega ujawnieniu takich przypadków, a tym samym szkodzi wizerunkowi Ubera.
Jeanne M Christensen, jeden z prawników reprezentujących pokrzywdzonych, sprzeciwiających się klauzuli arbitrażowej, powiedziała, że celem tego pozwu zbiorowego jest „zmusić Ubera do potwierdzenia”Przypadki napaści i gwałtów i sprawić, by wzięła odpowiedzialność za działania kierowców. Obecny mechanizm, argumentuje Christensen, umożliwia seryjnym przestępcom swobodne poruszanie się podczas gdy kobiety, które są ograniczone umową o nieujawnianiu informacji, muszą w milczeniu cierpieć traumę.
Christensen powiedział, że fakt, że kobietom nie wolno mówić o swoich złych doświadczeniach, sprawia, że ten incydent jest dla nich bardziej traumatyczny. Klauzula ma uniemożliwił także kobietom-kierowcom wymierzanie sprawiedliwości w przypadku napadu ze strony pasażerów płci męskiej.
W odpowiedzi rzecznik Ubera powiedział, że arbitraż umożliwia ofiarom otwarcie się na swoje cierpienie, mając „kontrolę nad ich prywatnością„. Nie można przeoczyć lekkomyślnej postawy Ubera, a klauzula jest obecna tylko dlatego, że firma nie chce, aby (prawdopodobnie) duża liczba spraw została ujawniona publicznie ponieważ może przynieść stratę biznesową lub nawet utratę koncesji na prowadzenie działalności w mieście.