Wczoraj na zamkniętym spotkaniu z pracownikami dyrektor generalny Google Sundar Pichai i współzałożyciel Sergey Brin odniosła się do obaw związanych z poddaniem się przez firmę reżimowi cenzury w Chinach wrócić do kraju. Było to odpowiedzią na petycję podpisaną przez ponad 1400 pracowników Google z pytaniem o aktualność wiadomości.
Pichai wyjaśnił, że tworzenie wyszukiwarki specyficznej dla Chin jest na wczesnym etapie i „jest bardzo niejasne”Jeśli Google uzyska niezbędne pozwolenie od władz chińskich. Jednak wysiłki kierownictwa mające na celu wyjaśnienie pracownikom swoich opinii napotkały przeszkodę stwierdzono, że jeden z uczestników dzieli się aktualnymi informacjami z prasą.
https://twitter.com/kateconger/status/1030244626911911937
Jeden z pracowników obecnych na spotkaniu podzielił się tymi aktualizacjami z Kate Conger z New York Times. Conger z kolei opublikował te aktualizacje na Twitterze. Gdy tylko to zostało odkryte, spowodowało to Szef alfabetu Sergey Brin dystansuje się od głównego zagadnienia spotkania. Brin powiedział, że nie będzie kontynuował spotkania z powodu przecieków.
https://twitter.com/kateconger/status/1030245902223585282
Według Business Insider to właśnie wtedy te tweety były transmitowane na dużym ekranie. Pracownik, który wstał, aby zadać pytanie, odwrócił się, by potępić każdego, kto ujawnił te informacje, i poprosił go o odejście. Zacytowano osobę mówiącą „Pierdol się”, A następnie prosząc winowajcę o odejście.
Jednak z powodu tej przeszkody wiele pytań pozostało bez odpowiedzi podczas spotkania. Później Conger przyznał w tweecie, że publikowanie aktualności na żywo, które doprowadziło do szybkiego zakończenia spotkania „mógł być naiwny”Z jej strony. Odnosząc się do podobnego spotkania, powiedziała, że informacje nie stworzyłyby problemu, gdyby był to „opublikowany godzinę lub dwie później.„Ale wielu innych kwestionowało jej zmysł dziennikarski.
https://twitter.com/kateconger/status/1030302704864845824
Niemniej jednak oczekujemy, że Google zajmie się tymi problemami w odpowiedni sposób. Na razie pracownicy Google i entuzjaści praw cyfrowych mogą odpocząć, wiedząc, że chińska wersja wyszukiwarki Google, a także kontrolowana przez państwo aplikacja informacyjna, jest bardziej odległa, niż początkowo zakładano.